wtorek, 13 stycznia 2015

Lektura - Podróże kulinarne - Indie i wspomnienia z Prowansji

Aby zmienić trochę klimat (bo przecież nie samym ciastem i ciastkami człowiek żyje) chciałam podzielić się uwagami na temat książki, którą aktualnie czytam.
Książka ta w swoim charakterze nie odbiega tak bardzo od tematyki mojego bloga, ponieważ zawiera w swojej treści zarówno opisy potraw jak i informacje na  temat ich składników. Postanowiłam  napisać co nie co o książce, a może nawet zaprezentować któryś z przepisów w niej zawartych - zobaczymy.

Do "Ciast i ciasteczek" powrócimy później, teraz pozwólmy im odpocząć.

"Podróżuj, gotuj, bądź zdrowa" - taki właśnie tytuł nosi książka, o której mowa. Przypomina mi tytuł filmu z Julią Roberts "Jedz, módl się, kochaj", może właśnie on był inspiracją dla autorki książki.

W pierwszym rozdziale autorka opisuje swój pobyt w północnych Indiach i cud jaki zdziałała "magiczna pigułka" tybetańskie lekarstwo, które uratowało ją od potwornego rozstroju żołądka, którego powodem było zjedzenie ugotowanego na parze pierożka kupionego na ulicy.

Opisując swój pobyt w Indiach podaje przepis na ser panir , który tam wyrabia się z mleka bawolego, można go zrobić również z mleka krowiego.

W tym celu należy:
zagotować 2 litry mleka i dodać do niego 1/2 szklanki soku z cytryny, podgrzewać na wolnym ogniu około 5 minut aż twaróg oddzieli się od serwatki, następnie przelać całość przez durszlak w którym należy umieścić białą ściereczkę. Po odsączeniu serwatki rogi ściereczki unieść i zacisnąć tak aby ser zawarty w ściereczce uzyskał kształt kuli, powstałe zawiniątko należy umieścić w miseczce i obciążyć aby ser nabrał bardziej zwartej konsystencji. - ser panir gotowy

Przepis na ser panir przypomina mi czasy, kiedy ja robiłam ser domowym sposobem z mleka butelkowego, które pozostawiałam w ciepłym miejscu aby skwaśniało a następnie ogrzewałam je na małym ogniu otrzymując w ten sposób ser i serwatkę, dalej postępowałam tak jak w podanym przepisie - nic nowego.

Pisze też, o odkryciu jakiego dokonała w sklepiku pełnym ziół takich jak: rozmaryn, oregano, tymianek, dużego wyboru oliwy z oliwek i świeżego wiejskiego chleba co pozwoliło jej przenieść się myślami do Prowansji, wzgórz pachnących krzewami rozmarynu i płaskowyżów pokrytych polami lawendy.

Autorka proponuje nam dwa rodzaje przystawek:
- kozi ser skropiony oliwą z oliwek i posypany świeżym tymiankiem lub ziołami prowansalskimi z dodatkiem szczypty soli morskiej
- czarne lub zielone oliwki z dodatkiem oleju extra virgin, ziół prowansalskich i odrobiną pieprzu kajeńskiego.

Zioła oprócz poprawiania walorów smakowych używane są również do leczenia:
- zioła prowansalskie prowansalskie przynoszą ulgę w bólach żołądka
- olejek z liści mięty pieprzowej ożywia smak mdłej wody, oczyszcza drogi oddechowe oraz poprawia samopoczucie przy przeziębieniu
- olejek lawendowy potrafi zdziałać cuda przy bólach głowy

Takie oto ciekawostki autorka zawarła w swoich wspomnieniach o Prowansji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz