Zbliża się 11 listopada, Święto Niepodległości ale również św. Marcina.
Legenda głosi iż :
"Św. Marcin urodził się on ok. 316 r. w Panonii na Węgrzech.
Jego ojciec był rzymskim legionistą. Kiedy Marcin był dzieckiem, ojciec przeniósł się wraz z całym garnizonem do włoskiego miasta Pavii. Tam Marcin poznał chrześcijan. Mając zaledwie 10 lat, wpisał się na listę katechumenów. Chrzest św. przyjął jednak dopiero w roku 339 (wcześniej bowiem sprzeciwiali się temu jego rodzice).
W roku 338 Marcin, już jako rzymski legionista, przerzucony został wraz z całym garnizonem do Galii w okolice miasta Amiens.
Tu właśnie miało miejsce wydarzenie znane z żywotu Świętego i utrwalone w bogatej ikonogarafii.
Kiedy zimą u bram miasta Marcin napotkał półnagiego żebraka oddał mu połowę swojego płaszcza.
W nocy we śnie pojawił mu się Chrystus odziany w jego płaszcz i przemówił do aniołów:
Patrzcie, jak mnie Marcin, katechumen przyodział.
W owych latach panowało przekonanie, że chrześcijanie nie powinni pełnić służby wojskowej,
gdyż jest ona związana z przelewem krwi.
Stąd Marcin postanowił zrezygnować z życia legionisty.
Okazja ku temu nadarzyła się w 354 r., kiedy towarzyszył on ariańskiemu cesarzowi Konstansowi
w wyprawie przeciwko germańskim Allemanom. Według zwyczaju w przeddzień bitwy dla zachęty dawano żołnierzom podwójny żołd. Marcin zamiast żołdu poprosił dowódcę o zwolnienie z wojska. Rozgniewany wódz kazał aresztować Marcina.
Wówczas Święty zażądał, by podczas bitwy pozwolono mu wyjść do pierwszego szeregu, a on bez broni walczyć będzie jedynie znakiem krzyża. Tak się stało i wtedy właśnie wróg poprosił o zawarcie pokoju.
Chrześcijanie widzieli w tym wyraźny znak Boży. Po zakończeniu wojny Marcin otrzymał zwolnienie ze służby wojskowej.
Kiedy spotkał się z biskupem Poitiers św. Hilarym i zwierzył mu się z pragnienia poświęcenia się na wyłączną służbę Bożą w charakterze ascety, biskup wydzielił mu w pobliskim Ligugé pustelnię.
Tam Marcin zamieszkał z kilkoma towarzyszami. W ten sposób stał się ojcem życia zakonnego we Francji.
Sława życia i cudów Marcina rozniosła się po całej okolicy.
Po śmierci biskupa Tours kapłani i wierni - używając pewnego wybiegu - przywiedli go do miasta, a potem błagali, by przyjął godność biskupią. 4 lipca 371 roku Marcin otrzymał święcenia kapłańskie i sakrę biskupią.
Mimo zasiadania przez 26 lat na stolicy biskupiej żył Święty Marcin nader skromnie; "ciało swe trapił włosiennicą i postami". Porzucił on styl życia hierarchów ówczesnej Galii, co niektórzy mieli mu za złe.
Marcin stawał zawsze w obronie niewinnych i niesłusznie oskarżonych, wobec bliźnich zawsze okazywał wyrozumiałość i miłosierdzie.
Święty Marcin zmarł 8 listopada 387 r.
Święto ku czci Marcina ustanowiono w połowie VII wieku na dzień 11 listopada (data jego pochówku).
Naturalną koleją rzeczy obrzędy kościelne połączyły się wtedy z niektórymi zwyczajami pogańskimi.
Listopad był bowiem przed wiekami niezwykle ważnym miesiącem: kończono wówczas jesienne prace w polu, składano pogańskim bogom ofiary ze zwierząt, próbowano wywróżyć zimową aurę, urządzano uczty z muzyką i tańcami, podczas których stoły uginały się pod gęsiną i dzbanami z młodym winem.
W trakcie biesiadowania bogatsi (naśladując gest świętego) dzielili się jadłem i napojem z biedniejszymi.
Stąd też najprawdopodobniej stał się Święty Marcin patronem m.in. pasterzy, opiekunem bydła, ptaków (szczególnie gęsi), stąd też i świętomarcińskie rogale, kształtem przypominające, jak głosi legenda, zgubioną przez jego konia podkowę."
W Polsce Św. Marcin należy do najbardziej popularnych świętych.
Wystawiono około 200 kościołów ku jego czci.
Przedstawia się go jako kapłana mieczem, i płaszczem żołnierskim u nóg lub jako rycerza na koniu rozcinającego płaszcz żołnierski i podającego go żebrakowi.
Tyle legenda o św. Marcinie,
a na deser rogaliki
1/2 kg mąki
kostka margaryny
70 g drożdży
2 łyżki cukru wanilinowego
1,5 łyżki cukru
125 ml śmietany 18%
200 g wiórków kokosowych
100 g maku niebieskiego
1 łyżka miodu
1/2 szklanki mleka
sok z jednej cytryny
250 g cukru pudru
skórka z pomarańczy
Do śmietany dodajemy drożdże i łyżkę cukru, dokładnie mieszamy. Mąkę wysypujemy na stolnicę, dodajemy margarynę i dokładnie siekamy. Formujemy kopczyk robimy dołek do którego wlewamy śmietanę z drożdżami i cukrem. Dodajemy cukier wanilinowy i wyrabiamy ciasto na jednolitą masę. Ciasto owijamy w filię i na 30 minut umieszczamy w zamrażarce.
W tym czasie prażymy wiórki kokosowe, do których dodajemy mak, miód i mleko. Gotujemy mieszając aż do uzyskania gęstej masy.
Ciasto wyjmujemy z zamrażarki, wałkujemy na kształt koła, dzielimy na trójkąty. Na każdy trójkąt od szerszej strony nakładamy masę makową, zwijamy na kształt rogalików. Pieczemy w temp. 170 stopni przez ~ 20 minut.
|
rogaliki po upieczeniu |
Wystudzone rogaliki smarujemy lukrem z cukru pudru i soku z cytryny, dekorujemy skórką pomarańczową.
Tak przygotowane rogaliki zastąpią nam świętomarcińskie rogale - smacznego.
|
polukrowane rogaliki |